Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/58

Ta strona została przepisana.

wać muszą w pokoju z zamkniętemi okiennicami, dla ukrycia nędzy, otwierały okno, wychodzące na ulicę, nie zastanawiając się nad tem, iż tamtędy łatwo byłoby każdemu dostać się do nich. Lecz czegóż miały się obawiać na tak spokojnej ulicy, gdzie się koty wylęgały na słońcu, a różowe łapki gołębie grzebały po bruku? Przytem były teraz dumne, że mogą światu pokazać: łóżka, krzesła, szafę i półki do tek i książek.
Ze starych ruchomości, obróconych na opał przez Sylwanirę, pozostało tylko parę pak, z których przyszły wychowaniec Borda, wyrabiał statki żaglowe i wiosłowe. Był to jego sposób przygotowywania się do Szkoły Morskiej. Od Romana nabrał on gustu do tych budowli morskich; dla tego to Lorie-Dufresne, upatrywał w tem wskazówki powołania, zawczasu przyzwyczajał się, w dnie przyjęcia w podprefekturze, przedstawiać syna, mówiąc:
— Oto nasz marynarz... lub wykrzykiwał z miną tryumfującą:
— Hę! Maurycy... Borda!
Z początku dziecko było rade z poszanowania, okazywanego mu przez kolegów, z powodu tak zaszczytnego zawodu; szczególnie imponowała im czapka marynarska, pomysł matki; lecz później skoro na seryo zaczęto myśleć o tem, kiedy przyszło mu się uczyć matematyki i trygonometryi, których zarówno nie lubił jak Oceanu i niebezpiecznych przygód, klamka już zapadła; wszędzie