Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/65

Ta strona została przepisana.

dotknięty. Trzeba było bardzo pragnąć bogactwa żeby wyjść za niego.
Lina, która w kąciku Babuni, przeglądała modlitwy, skończywszy już lekcyę, odezwała się swym miłym głosem:
— Zkąd wiesz, że miała tylko chęć być bogatą?... Może nią powodowała litość, potrzeba poświęcenia się, oddania się na usługi nieszczęśliwej istocie. Świat jest taki zły i ma wzrok tak krótki!
Mówiąc to nachyliła, nad stronnicami do tłumaczenia, grube płowe warkocze i okrytą jeszcze młodocianym puszkiem twarz, nieco pobladłą skutkiem zmartwienia. Naraz obracając się nawpół ku matce, rzekła:
— To się, chyba odnosi do mnie, jako do zbyt wesołej panienki, posłuchaj mamo: „Śmiech i wesołość są udziałem zepsutego serca. Nie są one nam potrzebne, gdy w sercach naszych panuje spokój Boży”.
— Co prawda, rzekła matka, nigdy nie widziałam śmiejącej się tej małej Châtelus; rozumie się zatem, że ponieważ to ona ułożyła tę książkę...
Lina znowu odezwała się żywo:
— Ale tu jest jeszcze coś osobliwszego! Wyprostowana, drżącym głosem przeczytała: „Ojciec, matka, mąż, dzieci — zawodzą uczucie, w każdym razie umierają; złą jest zatem rachubą, przywiązywać się do nich”.