Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/82

Ta strona została przepisana.

słońcem, jaśniał pośród mnóstwa śnieżnych wierzchołków i lodowników.
Zwykle podróżni udający się na wycieczkę, tam zatrzymują się na śniadanie i najmują przewodników i konie. Przez cały dzień, na jedynej uliczce idącej w górę, jest tłum i zgiełk przybywających i wracających turystów, z kijem alpejskim w ręku.
Ciotka Châtelus, wynalazła jednakże, w głębi pewnego ogrodu hotelowego, szalet do wynajęcia. Stał on zdala nieco od przepływu udających się w góry, w prześlicznem położeniu, popod lasem sosnowym, którego świeże powiewy żywiczne, zapełniały zapachem pokoje; u stóp odwiecznych śniegów, gdzie w pewne pory dnia ukazywała się tęcza, z cudowną grą barw błękitnej i różowej.
Cisza tam przerywaną była tylko szumem potoku pieniącego się po kamieniach, odgłosem pięciu nót rogu alpejskiego — które powtarzały niezliczone echa, albo też gromem spadającej lawiny i wystrzałem armaty, w grocie na drodze do małego lodownika.
Czasami nocną porą, burza zrywała się z północy a rankiem, pod olśniewającem niebem, biały śnieżny pyłek, jakby przezroczystą koronką przykrywał stoki gór, sosny i pastwiska; w południe zaś topniał, tworząc tysiące strumyków, spływających z wyżyn, pomiędzy zielenią i kamieniami.
Lecz te wszystkie cuda alpejskiej natury nie istniały dla Joanny i jej ciotki, które spędzały