Joanna poprosiła o tydzień czasu do namysłu. Widywała ona często w Petit-Port tego wysokiego chłopca, który był zawsze milczący i zachmurzony w skutek kalectwa twarzy, przy stole starał się zakryć ręką czarną opaską, kryjącą jego rany — i jak się to zdarza, twarzy będącej pod lekką zasłoną lub maską — w oczach skupiało się całe życie, niezwyczajny ogień i zapał. Przypominała to sobie bez strachu. Wszystkich mężczyzn w jednem świetle podówczas widziała i przypisywała im jedną wartość. Wszyscy byli dotknięci brzydotą zewnętrzną lub wewnętrzną.
Lecz bogactwo ją kusiło, bogactwo olbrzymie, które mogła spożytkować na pobożne cele. Byłaby natychmiast przyjęła propozycyą, lecz wstrzymywała ją myśl, że zaślubi żyda-potępieńca. Po godzinie rozmowy z Authemanem, szalenie w niej zakochanym, ustąpiły skrupuły. Ślub odbył się w kościele, nie w synagodze, pomimo krzyków całego Izraela.
Joanna natychmiast zaczęła szerzenie ewangelii w samym Paryżu, jak gdyby się znajdowała śród Kafrów. Kasa Authemanów była dla niej otwartą. Wysokie piece w Petit-Port, gorzały dzień i noc, złoto się pławiło w tyglach, wozy przewoziły ciężkie sztaby; było więc za co wykupywać dusze całego świata.
Urządziła zebrania pobożne w swoim salonie na ulicy Parée, kazania z początku oględne, które wdowa Autheman słyszała co wieczora, idąc do
Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/91
Ta strona została skorygowana.