łączy z pewnem lenistwem układu i z pewnem organicznem omdleniem, czy nie jest wyrazem zniewieściałych i bojaźliwych ruchów chłopca wychowanego w spódnicy matki.
W tej chwili oparty o nią, z ręką w jej mufkę wsuniętą, przysłuchiwał się rozmowie pełen niemego uwielbienia, a czasami spoglądał na księdza i swoje otoczenie z ciekawością i obawą.
Przyrzekł nie płakać.
Czasem jednak stłumione westchnienie, niby resztka łkania, wstrząsało nim od stóp do głowy. Wtedy matka przenosiła na niego swój wzrok i zdawała się mówić:
— Pamiętasz, coś mi przyrzekł.... Dziecko natychmiast tamowało łzy i westchnienia; lecz widać było na niem wielki smutek, owo straszne uczucie wygnania i opuszczenia, jakie pierwsza szkoła budzi na malcach, długo żyjących przy ognisku domowem.
To badanie matki i dziecka, którego ksiądz dopełnił w kilka minut, mogłoby zadowolnić spostrzegacza powierzchownego; lecz ojciec O.... który przeszło od dwudziestu pięciu lat kierował arystokratycznym zakładem Jezuitów z Vaugirard, za wiele obracał się w świecie, zbyt dobrze znał wyższe towarzystwo paryzkie, wszystkie jego odcienia w języku i zachowaniu się, ażeby nie odgadnął w matce nowego ucznia klientki szczególniejszego rodzaju.
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.