się na ławce w głębi około uczniów. Jack oparł się o fotel matki, siedzącej na zaszczytnem miejscu, obok której siedzący Moronval głaskał po ojcowsku jego włosy.
Zebrani składali już poważne zgromadzenie, rozmieszczone na szeregach krzeseł, jak przy rozdawaniu nagród. Nakoniec pani Moronval-Decostère zawładnęła stoliczkiem, całą estradą, całem światłem lampy i zaczęła czytać etnograficzne studium Moronvala o plemionach mongolskich.
Długie to było nudne i nędzne; jedno z tych wypracowań, jakie się o zmierzchu czyta w towarzystwie uczonych dla ukołysania do snu jego członków. Lecz przeklęta metoda Moronval-Decostère nie pozwalała nawet usnąć, nie czuć tego drobnego ciepłego kapania słów. Trzeba było koniecznie ich słuchać; wsuwały się one w głowę jak wkręcane, sylaba po sylabie, litera po literze, a najtrudniejsze zadzierały boleśnie.
Lecz co dopełniało nadmiaru zmęczenia, spowodowanego tem słuchaniem, to nauczycielski i przerażający widok pani Moronval-Decostère, całkowicie stosującej swoją metodę. To otwierała usta w kształcie o, to wykrzywiała je, wydłużała lub konwulsyjnie kurczyła. W głębi zaś salonu na ławkach ośmioro dziecięcych ust powtarzało tę samą mimikę, naśladując za profesorką wszystkie jej fantazyjne wykrzywiania i wyobrażając to, co ten znakomity system nazywa „kształtowaniem wyrazów”. Nieme poruszanie
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/104
Ta strona została skorygowana.