Strona:PL A Daudet Jack.djvu/145

Ta strona została skorygowana.
VI.
Królewicz.

W jakiś czas po nagłym wyjeździe pani de Barancy, Moronval odebrał list od Argentona.
Poeta zawiadomił swojego „drogiego dyrektora”, że ze śmiercią krewnej zmieniło się jego stanowisko i prosił go o zwolnienie z posady profesora literatury. W dopisku dodał, że pani de Barancy, zmuszona nagle wyjechać z Paryża, powierza Jacka ojcowskiej opiece Moronvala, który na wypadek choroby dziecka pisać winien pod adresem Argentona w Paryżu, z zaleceniem przesłania dalej.
Zapewnie musiał się śmiać, pisząc wyrażenie: „ojcowskiej opiece Moronvala”. Bo przecie znał mulata i wiedział, co czeka malca w gimnazyum po dowiedzeniu się, że jego matka wyjechała i że nie można już na nią liczyć!
Gdy Moronval odebrał ten suchy, lakoniczny i bezczelny swą dyskrecyą list, dostał jednego z owych strasznych, niepohamowanych, szalonych napadów gniewu, jakie niegdyś miewał, a które sprowadzały do zakładu trzęsienie, zamięszanie i trwogę podzwrotnikowej burzy.
Pojechała!
Pojechała z tym obdartusem, z koszlawą pięknością, bez talentu, rozumu, bez niczego. O! uży-