Strona:PL A Daudet Jack.djvu/154

Ta strona została skorygowana.

zabrał bardzo znaczną sumę pieniędzy. Poczem dodał z bezinteresowną miną, iż kwestya pieniężna mało go obchodzi, nadewszystko zatrważają go niebezpieczeństwa, jakich może doznać to nieszczęśliwe dziecko, zdetronizowany biedny mały król, wygnaniec, ojczyzny pozbawiony.
Tygrys, mówiąc o tem, tarł sobie oczy. Policya go pocieszała.
— My go wynajdziemy, bądź pan spokojny.
Moronval jednak był bardzo niespokojny i tak wzburzony, że zamiast czekać rezultatu poszukiwań, jak mu radził komisarz, udał się dla pomożenia policyi natychmiast na wyprawę z konwojem wszystkich „ciepłych krajów“, pomiędzy któremi znajdował się i nasz przyjaciel Jack.
Odbyto różne dalekie wycieczki do wszystkich rogatek Paryża. Mulat wypytywał się celników, podawał im rysopis Madu, podczas gdy dzieci patrzyły w kierunku ciągnących się po za miasto dróg, czy nie zobaczą między próżnemi wozami lub maszerującemi pułkami czarnej sylwetki małego króla. Udawano się także do prefektury policyi w godzinach zdawania raportów, lub rano do aresztów w czasie ich otwierania, kiedy się odbywa pierwsze brakowanie w tych nocnych matniach, w których roztrząsają tyle nędzy i hańby.
Ach! ileż te okropne matnie wydobywają szumowin, zanurzając się aż do mętnego dna wielkich miast! Czasami szumowiny te są czerwone, i gdy