nawet nie osiągnął żadnego porozumienia. Łatwiej możnaby wstrzymać skrzydła wiatraka w całym ich rozpędzie, niż wirujące w próżni pani de Barancy słowa. Widać było tylko jej wysiłki dowiedzenia, że pochodziła z najwyższej szlachty, że jej niegodziwy uwodziciel był także czemś znacznem i w końcu stała się ona ofiarą nieuniknionej konieczności.
Czemuż z tego wszystkiego należało uwierzyć? Prawdopodobnie ani jednemu słowu, gdyż w tem poszarpanem opowiadaniu roiły się przerwy i sprzeczności. Wydobywało się jednak zeń coś szczerego a nawet rozrzewniającego, mianowicie miłość matki i dziecka. Żyli zawsze razem. Ona pilnowała w domu jego pracy z nauczycielami, i nie rozstałaby się z nim nigdy, gdyby nie rozwinięty zbytecznie umysł i te coraz szerzej otwierające się oczy, przeciwko którym nie można się było dość zabezpieczyć.
— Najlepszem byłoby ze wszystkiego, rzekł ksiądz poważnie, gdybyś pani usunęła ze swego życia całą jego nieprawidłowość i uczyniła swój dom godnym dziecka, które go zamieszkało.
— To było ciągle moją myślą, panie opacie, rzekła. W miarę jak Jack wzrastał, czułam, że staję się poważniejszą. Zresztą lada dzień położenie się moje ureguluje..... Jest któś, kto się już dawno o mnie stara.... ale przedtem chciałam oddalić dziecko, usunąć je z mojego zawikłanego jeszcze życia, dać mu arystokratyczne i chrześciańskie
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/17
Ta strona została skorygowana.