Strona:PL A Daudet Jack.djvu/18

Ta strona została skorygowana.

wychowanie, godne tego wielkiego nazwiska, jakie nosić będzie..... Sądziłam, że nigdzie tego lepiej nie dopełnię jak tutaj; tymczasem pan mnie odtrącasz i tym ciosem pozbawiasz matkę wszystkich jej dobrych zamiarów....
Zdawało się, że słowa te wstrząsnęły rektorem. Przez chwilę się wahał, wreszcie, zatopiwszy głęboko w jej oczy swój wzrok, rzekł:
— Więc dobrze; ponieważ wymaga pani tego koniecznie, zgadzam się na jej żądanie. Jack bardzo mi się podobał. Przyjmuję go do grona naszych uczniów.....
— Och! panie rektorze...
— Lecz pod dwoma warunkami.
— Gotowa jestem przyjąć wszelkie.
— Pierwszy jest ten, że do czasu uporządkowania się położenia pani dziecko przepędzać będzie wszystkie dni wolne a nawet wakacye w naszym zakładzie i nie zajrzy do domu.
— Ależ on umrze, nie widząc matki!
— Ach! będziesz pani mogła przyjechać żeby ucałować go, ile razy zechcesz. Tylko — i to jest drugi nasz warunek — nie będziesz pani widywać się z nim w ogólnej sali przyjęcia, lecz tu, w moim gabinecie, gdzie postaram się, ażeby pani nikt nie spotkał.
Podniosła się cała drżąca.
Ta myśl, że nigdy nie będzie mogła wejść do ogólnej sali, przyczynić się co czwartek do tego uroczego zamięszania, które daje nam sposobność