Strona:PL A Daudet Jack.djvu/210

Ta strona została skorygowana.

powierzchowności dziecka, a surowość poety pomnażała tylko jego zmięszanie i ubezwładniała wysiłki przeciążonej pamięci.
Po miesiącu Argenton oświadczył, iż nie będzie dłużej uczył Jacka, że to jest daremna strata drogiego czasu, ujętego z poważnych zajęć. W rzeczywistości rad był, że sam mógł się wyzwolić z pęt żelaznej reguły, które go wraz z dzieckiem krępowały i więziły. Ze swojej strony Ida, a raczej Karolina, przyjęła bardzo dobrze tę wiadomość, że Jack jest niezdolny, że ma ciasną głowę; wołała bowiem na to się zgodzić, niż słuchać bolesnych scen, gniewu i płaczu kończącego tę trudną naukę. Nadewszystko lubiła spokój i chciała widzieć, aby wszyscy na około niej byli zadowoleni. Ograniczona w swoich zamiarach jak w wiedzy, nie sięgała po za granicę dnia bieżącego i całej przyszłości nie okupiłaby ceną bezpośredniego spokoju.
Łatwo pojąć że Jack był szczęśliwy, nie mając już przed oczyma tej nieubłaganej reguły: O szóstej wstawać — Od szóstej do siódmej śniadanie — Od siódmej do ósmej i t. d. Życie wydawało mu się bardziej przestrone, lżejsze. Ponieważ ze sposobu całowania matki, z głosu gdy o nim mówiła, doskonale rozumiał, że wszystkim w domu zawadzał, więc znikał całemi dniami bez względu na porę, jak zwykle dzieci i włóczęgi.
Serdecznym jego przyjacielem był gajowy, przyjaciółką knieja. Od samego rana wychodził, szedł do małego domku Archambauldów w chwili, kie-