Strona:PL A Daudet Jack.djvu/246

Ta strona została skorygowana.

powstającej burzy. Sąsiedni wieśniacy w głębi swoich chatek pobudzili się także. Stara Salé i jej mąż odważyli się wyjrzeć na oświetlone okna Paryżan, podczas gdy księżyc oświecał białą fasadkę, na której odbijał się złotemi literami napis domu: Parva domus, magna quits.... Mały dom wielki spokój....

X.
Cecylia.

— Gdzież to tak rano?... pytał Karoliny doktór Hirsch, leniwie wychodząc ze swojego pokoju, zobaczywszy ją w uroczystym stroju, z książką od nabożeństwa w ręku i w towarzystwie Jacka, którego ubrała w ulubiony kostium lorda Peambock, cokolwiek przydłużony, ale jeszcze za krótki.
— Idziemy na mszę. Dziś ofiarują chleb święcony. Argenton panu nie mówił... Prędzej, śpieszcie się.... Wszyscy powinni być dziś w kościele.
Był to piętnasty sierpnia, dzień Wniebowzięcia. Pani Argenton, dumna zrobionym jej zaszczytem, jak tylko dzwonek uderzył, pojechała i usiadła z dzieckiem w ławce przy chórze. Kościół był świątecznie przybrany, oświetlony, cały zalany słońcem, przystrojony kwiatami. Dzieci na chórze, śpiewacy mieli świeżo wypracowane komże;