na dole pawilon, w którym były już powybijane dziury na drzwi i okna.
„Nieszczęście” spotkało tych biednych ludzi właśnie w chwili restaurowania domu, skutkiem więc przesądu, zrozumiałego dla tych jedynie, co kochali, zaprzestano dalszych robót.
Było to przed ośmiu laty. Od ośmiu lat nic się tu nie zmieniło i jakkolwiek wszyscy w okolicy już się z tem oswoili, jednakże to niewykończenie nadawało całej budowli charakter jakiegoś zniechęcenia, kiedy człowieka nic nie obchodzi i kiedy na wszystko mówi: „Po co mi to?” Rozciągający się po za domem ogród, wgłębi pobielonego korytarza spuszczający zieloną zasłonę, znajdował się także w stanie zupełnego opuszczenia. Trawa rosła na ulicach, szerokie liście pasorzytnych roślin okrywały fontannę, z której woda nie wytryskiwała.
Ludzie tu przedstawiali tenże sam widok.
Zacząwszy od pani Rivals, która przez ośm lat ciągle nosiła żałobę po córce, nie rozjaśniając jej nawet białym czepkiem, nawet mała Cecylia miała w swej dziecięcej twarzy wyraz poważny, melancholijny, zadziwiający w jej wieku. Stara służąca tych poczciwych ludzi również od trzydziestu lat nosiła część ciężaru ich nieszczęścia; wszyscy żyli w jednakowem pognębieniu, w jednakowym milczącym żalu.
Jeden doktór nie podległ ogólnemu wpływowi. Jego bezustanne rozjazdy na świeżem powietrzu,
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/250
Ta strona została skorygowana.