rozrywki podróży, a może i filozofia człowieka, który często patrzył na umierających, wszystko to uzupełniało wrodzone skłonności wylanego ruchliwego i wesołego temperamentu.
Podczas gdy dla pani Rivals ciągła obecność małej Cecylii, w której dostrzegła podobieństwo do matki, była nieprzerwanym wyrazem żałoby, doktór przeciwnie, w miarę jak dziewczynka podrastając przypomniała mu utraconą córkę, odzyskiwał dobry humor. Kiedy nieraz wrócił z całodziennych podróży i zostawał sam na sam z dzieckiem, a żona była zajęta gospodarstwem, napadały go wybuchy młodzieńczej wesołości, wyśpiewywał głośno piosneczki, i dopiero przerywał nagle, kiedy wchodziła pani Rivals z niemym wyrzutem. Wtedy wzrok jej zdawał się mówić: „Przypomnij sobie”, jak gdyby w wielkiem nieszczęściu, które ich dotknęło, on był cóś winien.
To proste przypomnienie smutku wystarczająjącem było, aby go zmięszać, milkł i siedział spokojnie, bawiąc się warkoczami dziewczynki.
W tem otoczeniu dziecięcy wiek Cecylii przechodził dosyć smutnie. Mało wychodziła, cały czas przepędzała w ogrodzie lub w dużym pokoju, napełnionym ziołami, wiązkami trawy i rozmaitych suszących się korzeni, który nazywano „apteką”. Ztąd wychodziły drzwi do zawsze zamkniętego pokoju nieodżałowanej młodej kobiety, w którym krótkie jej życie zostawiło po
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/251
Ta strona została skorygowana.