— Ach! ty wiesz....
I westchnęła, spojrzawszy z wyrzutem.
Stary Rivals schylał głowę jak winowajca. Jednakże nie odstępował od swojej myśli.
— Pamiętaj — mówił on — że mała się nudzi. Może z tego zachorować. A zresztą cóż? Jack jest dzieckiem, Cecylia także. Co stać się może?
Nakoniec babcia uległa i Jack stał się towarzyszem Cecylii.
Było to dla niego nowe życie. Z początku chodził rzadko, potem częściej, wreszcie codziennie. Pani Rivals wkrótce podobała się ta dziecięca natura, czuła i skromna, tak przygnębiona obojętnością, jak Cecylia smutkiem. Staruszka spostrzegła opuszczenie, w jakiem pozostawiono Jacka, widziała, że zawsze brakowało mu guzików u kamizelki, że w każdej porze dnia był wolnym od nauki i obowiązków.
— Ty nie chodzisz do szkoły, mój Jacku?
— Nie, pani.
I dodawał, bo często w duszy dziecka kryją się skarby delikatności:
— Mama mnie uczy.
Byłoby to trudne zadanie dla biednej Karoliny z ptasim mózgiem. Zresztą, bardzo łatwo można było poznać, że żadne z rodziców nim się nie zajmowało.
— To nie do uwierzenia — mówiła pani Rivals do swego męża, że oni pozwalają temu dziecku włóczyć się od rana do wieczora bez żadnego zajęcia.
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/253
Ta strona została skorygowana.