duma przewyższała w nim wszystko. Przyjemność okazania swojego szczęścia, występowania jako pan domu i wzbudzania zazdrości w biedakach, — pokonywała wszystkie rachuby.
W świecie Chybionych wiedziano, że tam na świeżem powietrzu, jest dobre jedzenie i dobry nocleg w razie spóźnienia się na pociąg. Krzyczeli oni do siebie z jednego końca piwiarni na drugi:
— Kto pojedzie do Argentona?
I zebrawszy z trudem pieniądze na drogę, przyjeżdżali niespodziewanie bandami.
Karolina traciła głowę:
— Prędko! pani Archambauld, mamy gości. Ukręć pani głowę jednemu królikowi, dwóm królikom.... Prędko, jeden, dwa, trzy omlety.
— Ach, Boże, dobrzy ludzie! A to naród — mówiła żona gajowego, biegając jak szalona, gdyż nieustannie przybywały nowe twarze, a z jakiemi włosami i brodami, a w jakich ubraniach!
Argenton doznawał ciągle jednakowego zadowolenia, oprowadzając przybyłych po wszystkich zakątkach domu i każąc im podziwiać jego przyozdobienie. Potem to stado starych urwisów z siwemi brodami rozłaziło się po drogach, nad brzegi rzeki, do lasu, z wesołem rżeniem, w szalonych podskokach, jak stare konie na trawę puszczone.
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/262
Ta strona została skorygowana.