Doktór Hirsch dodał także:
— Tam do licha.... dar!
Zaprzestali zajmować się dzieckiem i zaczęli znowu chodzić po ulicach ogrodu, z powagą, wolno, giestykulując i zatrzymując się, gdy jeden drugiemu miał co ważnego do powiedzenia.
Po obiedzie, wieczorem, na tarasie toczyła się ważna rozprawa.
— Tak, pani hrabino — mówił Labassindre, zwracając się do Karoliny, jak gdyby ją chciał o czemś przekonać, co już oni pomiędzy sobą postanowili — człowiek przyszłości, rzemieślnik. Szlachectwo przeżyło swoją porę; stan mieszczański niedługo także pociągnie. Teraz przyszła kolej na rzemieślnika. Pogardzajcie sobie jego odgniecionemi rękami. Za dwadzieścia lat będzie przewodził światu.
— Ma racyę.... rzekł z powagą Argenton, a doktór Hirsch również energicznie potwierdzał swoją małą główką.
Szczególna rzecz, że Jack, przyzwyczajony od pobytu w gimnazyum do tyrad Labassindra w kwestyach społecznych, których nigdy nie słuchał, bo były bardzo nudne, — słysząc je tego wieczora, doznał głębokiego wzruszenia, jak gdyby wiedział, do jakiego celu zmierzają te bez związku wyrazy i o czyjej przyszłości decydują.
Labassindre malował porywający obraz życia rzemieślników.
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/267
Ta strona została skorygowana.