Strona:PL A Daudet Jack.djvu/280

Ta strona została skorygowana.

— Mylisz się, doktorze — rzekł rozirytowany Argenton. Ja tego chłopca znam lepiej, niż ktokolwiekbądź. Ja go uczyłem. Zdatny tylko do ręcznej pracy. Jego zdolność tu jedynie się okazuje. I kiedy ja mu dostarczam środków rozwinięcia tej zdolności, kiedy mu daję w ręce doskonałe rzemiosło, zamiast mi podziękować, ty panie Jack chodzisz na skargę, szukasz protektorów po za domem, u obcych ludzi.
Jack chciał zaprotestować. Przyjaciel go wyręczył.
— On nie chodził na skargę. Uwiadomił mnie tylko o pańskiem postanowieniu. Powiedziałem mu to, co i teraz w obec pana powtórzę: Moje dziecko, nie rób tego. Rzuć się rodzicom na szyję, matce, która cię kocha, ojczymowi, który przez miłość dla niej musi cię kochać. Uproś ich, przebłagaj, zapytaj, czem im zawiniłeś, iż cię chcą tak poniżyć, postawić niżej od siebie.
— Doktorze — zawołał Labassindre uderzywszy pięścią w stół — rzemieślnicze narzędzie nie poniża człowieka, lecz go uszlachetnia. Ono odradza świat. Chrystus, mając dziewięć lat, pracował heblem.
— A to prawda — mruknęła Karolina, wyoobrażając sobie swojego Dżaka jako Jezuska z małym heblem idącego w uroczystej procesyi.
— Niech panią nie łudzą te fraszki — wykrzyknął oburzony doktór. Zrobić z dziecka