— Ja bym cię wypędzała? Ty temu wierzysz? Czyż to jest możliwe? Uspokój się, nie drżyj, nie rozczulaj się. Ty wiesz, jak cię kocham, i gdyby tylko odemnie zależało, nigdybym się z tobą nie rozstała. Lecz trzeba być rozsądnym i pomyśleć trochę o przyszłości.... Niestety! przyszłość jest bardzo ciemna.
Tym wylewem słów, jaki ją nieraz ogarniał, gdy była zdala od swego pana, starała się śród ciągłych wahań i domyślników wyjaśnić Jackowi całą niepewność swojej pozycyi.
— Bo widzisz, mój drogi, jesteś jeszcze zbyt młody, a są rzeczy, których nie zrozumiesz. Kiedyś, gdy będziesz starszy, odkryję ci tajemnicę twojego urodzenia. To prawdziwy romans, mój drogi! Kiedyś powiem ci nazwisko twojego ojca, i jak oboje staliśmy się ofiarami nadzwyczajnej fatalności. Dziś tylko powinieneś koniecznie wiedzieć, zrozumieć, że nic swojego, moje biedne dziecko, nie mamy i że zupełnie zależymy od... od niego. Jakże chcesz, ażebym się sprzeciwiała twojemu odjazdowi, wtedy właśnie, kiedy on to robi w twoim interesie? Nie mogę go już o nic prosić. Już tyle dla nas zrobił. Przytem, sam niejest bardzo bogaty, a ten okropny zawód artystyczny rujnuje go bardzo! Nie jest w stanie łożyć na twoje kształcenie. Cóż mam zrobić pomiędzy wami? Trzeba przecież co postanowić. Och! gdybym ja mogła jechać za ciebie do tego Indret. Pomyśl nad tem, że ci dają w ręce rzemiosło. Czyż
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/284
Ta strona została skorygowana.