Strona:PL A Daudet Jack.djvu/285

Ta strona została skorygowana.

to cię nie napawa dumą, że nie będziesz nikogo potrzebował, że sam zarobisz na chleb i będziesz panem swojej woli?
Z błysku w oczach dziecka zrozumiała, że trafiła. Pieszczotliwym więc i przejmującym głosem, jaki matki miewają, wyszeptała:
— Zrób to dla mnie, Jacku, dobrze? Postaraj prędko wywalczyć sobie byt. Może ja sama kiedyś zmuszona będę udać się do ciebie, do jedynej dla mnie podpory i jedynego przyjaciela?....
Czy myślała o tem, co mówiła? Było to przeczucie, nagłe rozdarcie się przyszłości, które nam do głębi odsłania nasze przeznaczenie i całą niestosowność naszego życia? Czy też mówiła uniesiona wirem słów i porywem sentymentalności?
W każdym razie nic lepszego nie mogła wynaleźć dla zwyciężenia tej małej szlachetnej duszy. Skutek był natychmiastowy. Na myśl, ze może być matce potrzebnym, że swoją pracą przyniesie jej pomoc, Jack zrobił stałe postanowienie. Spojrzał jej prosto w oczy.
— Przysięgnij mi, że będziesz mnie zawsze kochać, że nie będziesz mnie się wstydzić, gdy będę miał czarne ręce.
— Czy ja cię będę kochać, mój Jacku!
Zamiast odpowiedzi obsypała go pieszczotami, ukrywając w gorących pocałunkach zmięszanie i wyrzuty. Od tej chwili nieszczęsna kobieta doznawała zgryzot, doznawała ich przez całe życie,