Ach! kobiety więcej mają zdrowego rozsądku od nas.... Teraz staramy się go wyprawić ztąd, ażeby oderwać od złych znajomości. Właśnie dyrektor mi mówił, że znalazł mu miejsce w Guerigny. Nie wiem jednak, czy zuchwalec zechce jechać. Musi tu mieć jakieś stosunki i to go zatrzymuje. Nie wiesz czasem bracie? Pomów z nim dziś wieczór. Może ciebie usłucha.
— Bądź spokojny — postaram się o to — rzekł Labassindre poważnie.
Tak rozmawiając, przeszli żelazne ulice fabryki, zapełnione w tym czasie, po skończonej robocie, tłumem ludzi rozmaitego wzrostu i rzemiosła, upstrzonych bluzami, z któremi mięszały się surduty rysowników i tuniki nadzorców.
Jacka uderzyła powaga, z jaką odbywał się tu powrót do pracy. Porównywał ten obraz z krzykiem i potrącaniem się na trotoarze robotników paryzkich, wychodzących z warsztatów tak wrzaskliwie, jak uczniowie ze szkoły. Tutaj czuć było regułę i karność, jak na pokładzie rządowego okrętu.
Nad całą tą ludnością unosiła się gorąca ługowa mgła, której wiatr morski jeszcze nie rozwiał i która zawisła jak ciężka chmura w ciszy pięknego lipcowego wieczoru. Kuźnie wyziewały milcząco swoje gazy, para gwizdała kanałami, pot spływał po wszystkich czołach, a sapanie, które Jack słyszał przed chwilą, umilkło i ustąpiło
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/303
Ta strona została skorygowana.