Strona:PL A Daudet Jack.djvu/307

Ta strona została skorygowana.

siatki, moczyły się konopie i widniały rupiecie rzemieślniczych gospodarstw.
— A Zenaida? zapytał Labassindre, siadając w altance do stołu.
— Tymczasem jedzmy zupę — rzekł Roudic — ona zaraz przyjdzie. Co za sławna zrobiła się szwaczka. Pracuje na dnie w pałacu.
— U Małpy? zawołał Labassindre, któremu ciągle leżało na sercu chłodne przyjęcie.... Musi jej tam być wesoło. To człowiek dumny, zarozumialec....
I zaczął złorzeczyć dyrektorowi, popierany przez Nantaisa, który miał także swoje powody do niechęci. Wuj i synowiec byli stworzeni do porozumienia się na granicy dzielącej rzemieślnika od artysty; o ile dość posiadali talentu do wyosabniania się ze swojego koła, o tyle znowu nałogi i skłonności wyjść im z niego nie pozwalały. Byli to dwaj europejscy mięszańcy, najniebezpieczniejsza, najnieszczęśliwsza ze wszystkich rasa, trawiona zazdrosną nienawiścią i bezsilną żądzą.
— Mylicie się. Przeciwnie, to dobry człowiek — mówił ojciec Roudic, ujmując się za swoim dyrektorem, którego lubił.... Trochę za surowy w karności. Lecz kiedy się zarządza dwoma tysiącami robotników, to konieczne. Bez tego nie możnaby nic zrobić. Prawda Klaro?
Musiał ciągle zwracać się do żony, gdyż miał do czynienia z dwoma przeciwnikami wygadane-