któremu Roudic powierzył ucznia, mięsza się co chwila, daje wskazówki, uczy trzymać młot. Nauczyciel grubiański, uczeń niezręczny. Nauczyciel gardzi słabością, dziecko obawia się siły. Robi co mu każą, ściska śrubę, o ile może. Lecz ręce ma poobcierane, pokryte bąblami, tak że aż z bólu dostaje gorączki i płacze. Chwilami traci świadomość życia. Zdaje mu się, że należy do składu narzędzi, że jest jakimś instrumentem pomiędzy instrumentami, małym blokiem bez wiedzy i woli, który obraca się, gwizdże wraz z całą maszyneryą, poruszany ukrytą, niewidomą siłą, którą teraz zna, podziwia i obawia się jej; a siłą tą jest — para!
Para porusza u sufitu wszystkie skórzane pasy, które opadają, podnoszą się, krzyżują, odpowiednio z blokami, młotami i miechami. Para dźwiga te ogromne chropowate młoty, pod któremi najtwardsze żelazo zmiękcza się, rozłupuje na wióry, cienkie jak nitki, skręca się, fryzuje jak włosy. Para obejmuje wszystkie kąty kuźni jednym rzutem ognia, rozdziela pracę i siłę po całym warsztacie. Jej to głuchy szum, jej regularne drganie tak przeraziło Jacka, gdy tu przybył, a teraz zdaje mu się, że przez nią tylko żyje, że ona przez niego oddycha, że zrobiła z niego posłuszne narzędzie, jak wszystkie poruszane przez nią machiny.
Okropne życie, nadewszystko po dwu latach, spędzonych swobodnie i na świeżem powietrzu w Olszynach.
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/318
Ta strona została skorygowana.