nemi pod płócienne nakrycie włosami i które obciążały sobie figurę fałdami spódnic.
W mieszkaniu również widać było staranność. Po za dużemi z białego muślinu firankami, które są ozdobą wszystkich bretońskich domów, meble lśniły się czystością. Zawsze był jakiś bukiet, wazonik bazylijki, lub gwoździk czerwony na oknie. Powracający w wieczór od pracy Roudic doznawał zawsze nowej radości, zastawszy dom w takim porządku, żonę tak starannie ubraną, jak gdyby w święto. Zapytywał jednak siebie, dla czego Klara rzeczywiście jest bezczynna jak w dnie odpoczynku, dla czego po przygotowaniu jedzenia opierała się na łokciach rozmarzona, zamiast się wziąść do jakiego szycia? Przecież dobrym gospodyniom do załatwienia zajęć i obowiązków dzień wydaje się za krótki.
Naiwnie wyobrażał sobie poczciwiec, że żona stara się być piękną dla niego tylko. W Indret lubili go wszyscy, nie chcieli więc wyprowadzać go z błędu, i nie mówili mu, że inny zajmował wszystkie myśli i uczucie Klary.
Co było prawdą na dnie tego wszystkiego?
W paplaniach małomiasteczkowych, które od progu pośpiesznie i daleko się rozlatują, nigdy nie odłączono nazwiska pani Roudic od Nantais.
Jeżeli to, co mówiono było prawdą, przyznać trzeba na obronę Klary, że Nantaisa znała jeszcze przed zamążpójściem. Bywał u jej ojca z Roudicem, i gdyby piękny, kędzierzawy siostrze-
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/325
Ta strona została skorygowana.