Strona:PL A Daudet Jack.djvu/328

Ta strona została skorygowana.

więcej pretensyonalna więcej kobieta, pochlebiała nałogom jego oczu, instynktom dawnej jego elegancyi. Znajdował w niej podobieństwo do swojej matki. Ida jednak była cała na zewnątrz, żywa, gadatliwa, porywająca, ta zaś milcząco namyślająca się, jedna z tych, której im ciało mniej jest czynne, tem więcej działa wyobraźnia. Zresztą, nie posiadały ani jednakowych rysów twarzy, ani ruchów, ani nawet koloru włosów. Jednakże, były do wielu podobne; jakieś wewnętrzne podobieństwo, jak coś coby wynikło zużycia jednakowych perfum, coś jeszcze bardziej subtelnego, co tylko zdolny chemik dusz ludzkich mógłby zanalizować.
Z Klarą i Zenaidą uczeń czuł się swobodniejszym niż z Roudicem, przez to opiekowanie się nim, tę ich dystynkcyę, delikatność, jaką w klasie rzemieślniczej matki i córki przewyższają ojców i mężów. Czasami w niedzielę, kiedy w skutek niepogody Jack nie mógł wychodzić, czytał im.
Odbywało się to w sali na dole, która była dużym pokojem, ozdobionym wiszącemi na ścianie obrazami przedstawiającemi morze, mocno koloryzowanym widokiem Neapolu, ogromnemi muszlami, stwardniałem! gąbkami, wszystkiemi w ogóle akcesoryami, w które sąsiednie morze, przybywające okręty zaopatrywały skromne nawet mieszkania. Gipiury ręcznej roboty na wszystkich meblach, na kanapie i na fotelach, z utrecht-