Strona:PL A Daudet Jack.djvu/329

Ta strona została skorygowana.

skiego aksamitu, uzupełniały ten względny przepych. Nadewszystko fotel sprawiał przyjemność ojcu Roudicowi. Zasiadał w nim wygodnie do słuchania, jak Jack czytał; Klara zajmowała zwykłe swoje miejsce przy oknie w oczekującej i melancholijnej pozie, a Zenaida stawiająca po nad religijnemi obowiązkami potrzeby domu, korzystając z niedzieli, zabierała się do naprawiania bielizny domowej i niebieskiej odzieży ucznia.
Jack przychodził z książką doktora i rozpoczynało się posiedzenie.
Od pierwszych wierszy poczciwy Roudic zaczynał mrugać oczami, otwierał je niezmiernie, potem znużony wysiłkiem zasypiał.
Ta chęć do spania przy bezczynności doprowadzała go do rozpaczy; wygodne siedzenie, do którego nie był przyzwyczajony, zachęcało go tem bardziej do spoczynku. Wstydził się żony i kiedy niekiedy, trapiony myślą, ażeby pokazać, że nie śpi, że słucha, mówił głośno jak przez sen. Przywłaszczył sobie nawet jedno wyrażenie dla udania, że słucha, „to jest zadziwiające”, które źle zastosowane przypadało w najzwyklejszych ustępach i przekonywało tembardziej o zupełnej nieobecności jego umysłu.
Co prawda to ani bardzo zabawne, ani zrozumiałe były „szpargały”, które Rivals wpakował do kuferka swojego przyjaciela Jacka. Tłomaczenie starożytnych poetów, listy Seneki; życiorysy Plutarcha, Dantego, Wirgiliusza, Homera, kilka