Strona:PL A Daudet Jack.djvu/335

Ta strona została skorygowana.

Podali sobie ręce, i kramarz odszedł, zgarbiony, podbity, cierpiący, podnosił nogi, idąc jak jednooki koń. Jack rozczulonym wzrokiem patrzył za nim tak, jakby widział przed sobą gościniec Corbeil, z otaczającym go lasem, długi, cały biały, a na nim zmęczone stąpanie tego żyda wiecznego tułacza, kramarza.
Kiedy uczeń wracał, pani Roudic, bardzo blada, czekała na niego za drzwiami.
— Jack, rzekła drżącemi ustami z cicha, co ci mówił ten człowiek?
On odpowiedział, że znali się jeszcze z Etiolles i rozmawiali o rodzicach.
Odetchnęła swobodniej. Lecz przez cały wieczór była jeszcze bardziej zamyślona niż zwykle, siedziała więcej osłabła i bardziej pochylona. Zdawało się, że ciężar jej jasnych włosów zwiększył się jeszcze jakiemś brzemieniem okropnego wyrzutu sumienia.

III.
Machiny.
Zamek des Aulnéttes przez Etiolles.”

„Nie zadowolona jestem z ciebie, moje kochane dziecko. Roudic pisał niedawno do swojego brata długi list o tobie, wychwalał twoją łagodność, grzeczność, dobre wychowanie; ale powiada, że