Strona:PL A Daudet Jack.djvu/348

Ta strona została skorygowana.

remne wszakże były wysiłki: nie można już było wydrzeć nieszczęśliwego strasznemu potworowi, który go zdruzgotał. Wszyscy podnieśli głowy, wyciągnęli ręce z okropnem przekleństwem; kobiety z krzykiem zasłaniały sobie chustkami oczy, ażeby nie widzieć bezkształtnych szczątków, które kładziono na nosze. Robotnik był zmiażdżony, na dwoje rozcięty. Krew gwałtownie obryzgała stal, miedź, nawet zieloną kitę. Zamilkła piszczałka, umilkły krzyki. Śród złowrogiej ciszy machina dokonywała swoich obrotów, podczas gdy gruppa ludzi oddaliła się ku wsi, posługacze, kobiety cały smutny orszak.
We wszystkich oczach widać przerażenie. Dzieło stało się strasznem. Machina odebrała chrzest krwawy i zwróciła swoje siły na tych, od których je otrzymała. To też odetchnęli lżej wszyscy, kiedy już złożono potwora na statku, który ugiął się pod tym ciężarem i aż o brzegi obiło się kilka wielkich bałwanów fali. Cała rzeka zadrżała i zdawała się mówić: „Jakże ona ciężka! ” Ach! tak, bardzo ciężka. I rzemieślnicy drżąc spojrzeli po sobie.
Nakoniec ustawili ją zupełnie wraz z kotłami. Otarta ze krwi, którą się zbroczyła, przybrała znowu poprzednią okazałość, lecz nie miała już swej martwej nieczułości. Wyglądała jak żywa i uzbrojona, dumnie stała na pomoście statku, który ją miał zawieść i który, zdawało się, że ona uniesie. Pośpieszała do morza, jak gdyby sta-