Strona:PL A Daudet Jack.djvu/349

Ta strona została skorygowana.

tek pragnął co prędzej pożreć węgiel, pochłonąć przestrzeń, potrząsnąć dymem tam, gdzie ona potrząsała swym zielonym wieńcem. Była teraz tak piękną, iż rzemieślnicy Indret zapomnieli o jej zbrodni i żegnali ją przy odjeździe głośnym, ostatnim okrzykiem, śledząc za nią z upodobaniem.... Płyń machino, bież w świat. Idź swoją wyznaczoną i nieubłaganą drogą. Płyń przeciw wiatrom, morzu i burzy. Ludzie zrobili cię tak silną, że niczego nie potrzebujesz się obawiać. A ponieważ jesteś silną, nie bądź złą. Pohamuj tę okropną moc, której spróbowałaś na wyjeździe. Kieruj okrętem bez gniewu, a nadewszystko szanuj życie ludzkie, jeżeli chcesz uczcić fabrykę Indret!
Tegoż wieczoru po całej wyspie rozlegały się śmiechy i hulatyki. Chociaż nieszczęśliwy wypadek ochłodził nieco zapał, w każdym domu używano święta. Nie była to już wyspa pracy, dysząca, sapiąca, wieczorem wcześnie uśpiona. Wszędzie, nawet w ponurym zamku słychać było śpiewy, brzęk szklanek śród światła okien, zlewającego się w Loarze ze światłem gwiazd. U Roudiców przy długim stole zebrali się liczni przyjaciele, wyborowi rzemieślnicy. Naprzód rozmawiano o wypadku.... Dzieci zabitego za małe były do pracy, dyrektor przyrzekł wdowie pensyę.... Potem machina zajęła wszystkie myśli. Kilkomiesięczna nad nią praca stała się już teraz tylko wspomnieniem. Przypominano sobie różne jej epizody i trudności. Trzeba było słyszeć Lebe-