również i tej kobiety, której niemoc i jakaś niedbałość objawiały się nawet w sposobie upięcia spadających włosów. Pogrążona w milczeniu wyglądała zawsze, jak gdyby prosiła o łaskę. Jack chcąc mówić z nią, miał powiedzieć jej: „Strzeż się pani.... śledzą cię.... pilnują. A gdyby mógł ufryzowanego Nantaisa przyprzeć do kąta, podnieść się, wstrząsnąć nim, narobić mu wstydu i rzec: „Idź precz.... odczep się od tej kobiety!”
Lecz najbardziej oburzało go to, iż jego przyjaciel Belizaryusz brał udział w tej hańbie. Kramarz, z powodu swojego rzemiosła skazany na bieganie, służył za kulawego posłańca dwojgu winowajcom, którzy jako kochankowie byli bardzo hojni. Jack nieraz zauważył, jak Belizaryusz wsuwał list do fartuszka pani Roudic, w zamian za co dostawał pieniądze, a tak go to raziło, że jego przyjaciel dokładał rękę do tej haniebnej zdrady, iż od tego czasu unikał z nim spotkania i nie zatrzymywał się do rozmowy. Napróżno Belizaryusz uśmiechał się uprzejmie do niego, wspominał o pięknej pani, o sławnym kawałku szynki, magiczny urok nie działał.
— Dzień dobry, dzień dobry, — mówił Jack.
Innym znów razem:
— Dziś, nie mam czasu. I odchodził, zostawiając zdziwionego z otwartemi ustami kramarza.
Belizaryusz ani podejrzywał powodu tej oziębłości. Tak mało się domyślał, iż jednego dnia, mając pilne posłannictwo a nie mogąc jej znaleźć,
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/353
Ta strona została skorygowana.