Strona:PL A Daudet Jack.djvu/357

Ta strona została skorygowana.

— No! i cóż — mówiła — jeszcze jesteś młody, możesz długo pracować. Będziemy oszczędzać. Niech idzie za swojego wachmistrza. Widzisz, że za nim szaleje.
Jako zakochana odgadywała, pojmowała cudze uczucia.
Od czasu jak Zenaida widziała możność zostania panią Mangin, wspólnego życia z niezwyciężonym wachmistrzem, nie mogła nic jeść, ani pić. Chociaż tak stanowcza, wpadała w zamyślenie, ciągle marzyła, po całych godzinach siedziała przed lustrem, gładziła się, wpatrywała w siebie, w końcu pokazywała język z komiczną rozpaczą. Biedna dziewczyna nie była zaślepiona w sobie.
— Wiem — mówiła — że jestem brzydka i że Mangin bierze mnie nie dla moich pięknych oczów, lecz to nic. Niech się tylko ze mną ożeni. Naprzód postaram się o to, ażeby mnie lubił.
I biedna istota lekko kiwała głową z uśmiechem wewnętrznego zadowolenia, gdyż sama tylko znała zasoby swego uczucia, cierpliwości, zaparcia się, jakiego dozna ten, co spocznie na jej sercu. Bezustanna myśl o małżeństwie, niepokój, czy ono dojdzie do skutku, radość z pewności, wyznaczony dzień ślubu — wszystko to osłabiało jej czujność. Zresztą Nantais nie mieszkał w Indret, Klara zaś okazała się dla niej tak dobrą, że Zenaida zapomniała trochę o swoich podejrzeniach. Cóż chcecie! Nim się zostanie córką,