ze szczupłych funduszów, jakie dostawała od poety na ubranie, który wszystkie wydatki sprawdzał.
.....Te pieniądze są twoje Jacku, pisała Karolina. Zdobyłam je dla ciebie. Kupisz za nie mały prezent pannie Roudic i ubranie sobie. Chcę, żebyś przyzwoicie wystąpił na tę uroczystość, a twoja garderoba musi nędznie wyglądać, jeżeli, jak mi piszesz, nie możesz już nosić angielskiego kostiumu. Staraj się ładnie wyglądać i dobrze się zabawić. Nadewszystko nie wspominaj nic w liście o tej przesyłce. Nie mów nic także i Roudicom. Możeby dziękowali, a to sprawiłoby mi wiele nieprzyjemności. On jest teraz nadzwyczaj rozdrażniony. Zbyt wiele pracuje nasz biedny przyjaciel. Tyle złego mu wyrządzono. Wszyscy są przeciwko niemu i przeszkadzają mu dojść do celu. Nie mów zatem nic, że te sto franków masz odemnie. Niech to uchodzi za twojo oszczędności.”
Od dwóch dni Jack czuł się bardzo dumnym, mając te pieniądze w kieszeni. Rzeczywiście, złota moneta zrównoważyła jego chód, dodała mu wesołości, lekkości i zaufania w sobie. Cieszył się, że będzie miał nowe ubranie, czyste, nie to szkaradne, stare, tyle razy prane. W tym celu musiał jechać do Nantes, oczekiwał więc niecierpliwie następnej niedzieli. Wycieczka do Nantes! Była to jeszcze jedna więcej uroczystość. W tej całej
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/359
Ta strona została skorygowana.