ścińca w Indret aż do przystani w Bourse, do Nantes, gdzie obwiniony i jego spólnik byli aresztowani, biorąc bilety, ażeby się gdzieś ukryć, ciągnął się ślad kradzieży ucznia, widoczny w trwonionem złocie przez całą drogę, w ciągłej zmianie dwudziestopięcio-frankówek. Przekonywającym dowodem była także całodzienna hulatyka, pijaństwo, jakie zwykle następuje po spełnionym występku.
Nikt więc nie wątpił. Jedno tylko pozostawało niewytłomaczonem, zupełne zniknięcie sześciu tysięcy franków, po których niebyło żadnego śladu, ani w kieszeniach Belizaryusza, w których znalazło się tylko parę franków z całodziennej sprzedaży, ani w kieszeniach ucznia, gdzie brzęczało kilka sztuk drobnej monety, zardzewiałej, karczemnej, marynarskiej, za którą majtkowie wszystkich statków gaszą pragnienie. W tych portowych szynkach, w których pili, nawet przez dziesięć godzin nie mogli wydać pieniędzy zabranych ze szkatułki Zenaidy. Duża ich część musiała być gdzieś schowaną.
Gdzie?... Oto właśnie chodziło.
Jak tylko się zrobił dzień, zaraz zaprowadzono obwinionych do gabinetu dyrektora, dwóch prawdziwych przestępców, okrytych błotem, bladych, obdartych, drżących. Jack jeszcze dzięki swej młodości, delikatnej i intelligentnej twarzyczce, mimo stanu swego ubrania, ohydnego niebieskiego pasa, zachował w sobie szlachetniejsze
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/399
Ta strona została skorygowana.