papierami, nie może być zgubionym. Bryftregier bretoński weźmie go po ciemku, w blaszane pudełko, rzuci na dno skórzanej torby, zatrzyma się z nim w jakiej karczmie przy głównym gościńcu i z pewnością o nim nie zapomni. Przebędzie Loarę i ani wiatr na lądzie, ani na morzu nie porwie go. Na kolei, zawsze pilni urzędnicy, zamkną go do płóciennego worka, który z długiego użycia już się rozlata, rzucany przy przejściu pociągu; jednakże list nie zginie.
Wpakowany zostanie w plikę innych większych papierów, będzie się prześlizgiwał, toczył, podskakiwał z ruchem wagonu i dostanie się wreszcie do Paryża, a ztamtąd, przechodząc przez wszystkie kraty, ani spalony, ani ukradziony, ani podarty, ani zgubiony, dojdzie prosto do celu i pewniej jeszcze niż każdy inny. Dlaczego? Bo donosi niepomyślną wiadomość. Tego rodzaju listy są święte; im nigdy się nic złego nie przytrafi.
Mamy dowód na tem, który przebył całą Francyę, przeszedł małą dróżkę, którą znamy w okolicy Etiolles, w blaszanem pudełku Kaźmierza, wiejskiego bryftregiera. Tego starego Kaźmierza Argenton nienawidzi, gdyż jest dla niego za zbyt leniwy, powiada, że do Olszyn daleko, a najczęściej powierza dzienniki i listy swojej żonie, która nie umie czytać i zawsze coś zagubi w drodze. Oto jeszcze jeden powód, przez który zła wiadomość może nie dojść. Lecz nie. Akurat tego dnia
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/413
Ta strona została skorygowana.