Strona:PL A Daudet Jack.djvu/415

Ta strona została skorygowana.

list nierozpieczętowany koło siebie, jak pies broniący kości, ażeby jej nikt nie ruszył.... Ach! wyszła książka tego.... Temu głupcowi się udało!.... Masz! wiersze Wiktora Hugo.... Więc zawsze....
Dla czego tak powoli rozwija kartki dziennika? Dla tego, że Karolina stoi za nim, niecierpliwa z płonącą od radości twarzą; dla tego, iż za każdym razem, kiedy przychodzi list z Indret, kochanka staje się matką, a ten potworny egoista wymaga, ażeby ona wyłącznie jemu jednemu była oddana. Dla tego to właśnie wysłał dziecko tak daleko. Lecz serce matki, nawet takiej, jest tego rodzaju, że im bardziej dzieci oddalone, tem bardziej je kocha, jak gdyby miłością chciała zapełnić przestrzeń i zbliżyć serca.
Od wyjazdu Jacka matka jego dręczona wyrzutami, uwielbiała go tą samą słabością, w skutek której pozwoliła go oddalić. Unikała rozmowy, i ażeby nie drażnić poety, lecz myślała o dziecku.
Argenton to odgadywał. Jego nienawiść dla dziecka wzrastała i po pierwszym liście Roudica, skarżącego się na ucznia, doznał we wzgardzie zadowolenia.
— Widzisz, nie można zrobić z niego nawet rzemieślnika.
Przekonanie to jednak mu nie wystarczało. Chciał jeszcze bardziej upokorzyć, poniżyć Jacka. Tym razem uszczęśliwi się. Po pierwszych przeczytanych w liście z Indret wyrazach, gdyż w koń-