Strona:PL A Daudet Jack.djvu/461

Ta strona została skorygowana.

Jacka przychodziły coraz rzadziej, jak gdyby je rzucał z coraz większego oddalenia. Karoliny zaś listy, liczne i gadatliwe, oczekiwały na niego w portach, zawiadomiały go o rzeczach obojętnych przy jego nowem stanowisku, czytał je tylko dla tego, ażeby usłyszeć muzykę, oddalone echo żyjącej zawsze miłości. Listy z Etiolles opowiadały mu epizody z życia Argentona. Później z drugich, pisanych z Paryża, dowiedział się o zmianie ich życia, że znowu się przenieśli na nadbrzeżną ulicę Augustyanów, bardzo blizko Akademii. „Jesteśmy w samem ognisku umysłowem — pisała Karolina. Argenton, uległszy prośbom swoich przyjaciół, zdecydował się powrócić do Paryża i założyć Przegląd filozoficzny i literacki. Tym sposobem da on poznać swoje dzieła, tak niesprawiedliwie nieuznawane, a zarazem zyskać może dużo pieniędzy. Lecz jaki tu kłopot, ileż trzeba się nabiegać do autorów, do wydawców! Dostaliśmy jedną bardzo interesującą pracę od Moronvala. Ja zajmuję się także, pomagam biednemu przyjacielowi. Obecnie kończę przepisywać Córkę Fausta. Szczęśliwy jesteś moje dziecko, iż tak daleko znajdujesz się od tych wszystkich wzruszeń. Argenton przez nie choruje.... Musiałeś teraz bardzo wyróść, mój Jacku. Przyślij mi twoją fotografię.” W jakiś czas potem, przejeżdżając przez Hawannę, Jack otrzymał gruby pakiet pod swoim adresem: „Jack de Barancy, palacz na Cydnusie.” Był to pierwszy numer: