Strona:PL A Daudet Jack.djvu/472

Ta strona została skorygowana.

wierszy: „W jednej zapadłej dolinie Pireneów, tych Pireneów,  t. d....”
I to tak zawsze!
Wścieka się, widzi swoją śmieszność.
— Wszystkiemu ty jesteś winna — rzekł do Karoliny. Trudno jest pracować przy kimś, co ciągle płacze. Ach! to okropność!.... Cały świat myśli, tworów....A potem nic, nic, zawsze nic.... A czas przechodzi, lata mijają, miejsca przez innych ciągle zajmowane giną.... Czy nie wiesz nieszczęsna kobieto, jak to mało potrzeba, aby przerwać natchnienie?... Och! ciągle trzeba się potrącać czołem o jakąś głupią rzeczywistość.... Ja, który, gdy tworzę, powinienbym mieszkać w kryształowej wieży, tysiące stóp nad błahościami życia, otoczyłem się dziwactwem, nieładem, dzieciństwem i wrzawą....
Tupał nogą, uderzał pięścią w stół, gdy tymczasem Karolina, której wezbrane serce jeszcze więcej wylać łez potrzebowało, płacząc zbierała pióra, piórnik, cały sekretarski przyrząd, rozrzucony na dywanie salonu.
Przybycie doktora Hirscha przerwało tę scenę smutną, lecz powtarzającą się tak często, że wszystkie atomy w domu były do niej przyzwyczajone, i gdy tylko burza przeszła, gniew ustawał, natychmiast zajmowały swoje miejsca i nadawały przedmiotom ich harmonijną powierzchowność i zwykły spokój. Doktór nie był sam. Przyszedł w towarzystwie Labassindra. Obaj weszli