Strona:PL A Daudet Jack.djvu/473

Ta strona została skorygowana.

z jakąś tajemniczością i nadzwyczajną powagą. Nadewszystko śpiewak, przyzwyczajony do efektów scenicznych, ma zazwyczaj uciskać hermetycznie usta i podnosić głowę, jak gdyby mówił: „Wiem coś nadzwyczajnego, ważnego, lecz niczem mnie nie zmusicie, ażebym wam powiedział.”
Argenton, cały jeszcze trzęsący się od złości, nie rozumiał, co miały znaczyć te miny, znaki jakie mu jego przyjaciele milcząc dawali. Jeden wyraz Karoliny przywrócił mu uwagę:
— I cóż? panie Hirsch; rzekła biegnąc do fantastycznego doktora.
— Zawsze ta sama odpowiedź, pani. Niema wiadomości.
Lecz podczas kiedy mówił Karolinie „niema wiadomości”, wytrzeszczonemi z pod wypukłych okularów oczami dawał Argentowi do zrozumienia, że kłamie, że jest wiadomość, wiadomość straszna.
— Cóż myślą ci panowie w Kompanii?... Co powiedzieli?... pytała matka z żądzą i obawą dowiedzenia się prawdy, usiłując odkryć ją na tych wykrzywionych twarzach.
— Mój Boże, pani.... beuh! beuh!....
Gdy Labassindre plątał się w długich rozlazłych frazesach, napozór zapewniających, lecz w gruncie wątpliwych, doktór Hirsch poruszaniem ust według metody Decostere upostaciował poecie następujące słowa: „Cydnus ze szczętem za-