Strona:PL A Daudet Jack.djvu/479

Ta strona została skorygowana.

poparzył obie nogi i ciężko pokaleczył. Ubrany w niebieską wełnianą kurtkę, z czarną twarzą od dawnego jeszcze rzemiosła, ze zgrubiałemi rysami, oszpeconemi spieczeniem, z małemi jasnemi wąsami koloru spalonych włosów, z oczyma czerwonemi bez rzęsów, z cerą płonącą, z zapadłemi policzkami, rozpróżniaczony, zniechęcony, owiany cały tą odrętwiałością, jaka następuje po wielkich katastrofach, chrzestny syn lorda Peambock, Jack (przez k) Idy de Barancy, włóczył się z krzesła na krzesło, co okropnie gniewało Argentona i sprawiało wielki wstyd matce.
Gdy widziała, jak ktoś nieznajomy, wchodząc do domu, patrzał zdziwionym i zaciekawionym wzrokiem na bezczynnego rzemieślnika, którego postawa, mowa — była tak dziwnie sprzecznemi ze zbytkownem i spokojnem otoczeniem domu, zaraz dodawała: „To mój syn.... Przedstawiam panu mojego syna.... Był bardzo chory” — jak matki nieprawych dzieci, które pośpiesznie przyznają się do swojego macierzyństwa z obawy, aby nie spostrzegły uśmiechu lub zbyt rażącego współczucia. Lecz jeżeli cierpiała, widząc swojego Jacka w takim stanie, jeżeli rumieniła się za jego pospolite, prawie grubiańskie ruchy, za to, w jaki sposób siedział przy stole, jak zdradzał nawyknienia karczemne, obżarstwo najemników, daleko więcej cierpiała jeszcze, dostrzegając pogardliwy ton, z jakim domownicy rozmawiali z jej dzieckiem.