nogronom wiszącym na latorośli i sercom, które jeszcze nie kochały. Włosy młodej dziewczyny lekkie, przez wiatr podniesione, zwiększały jeszcze te cechy. Nigdy nie widział on fizyognomii tak pięknie rozkwitłej. Ruch, wzruszenie, spowodowane miłem zajęciem, wesołość, która się udzielała całej winnicy w skutek nawoływań, śpiewy i śmiechy pracujących, przemieniły niejako spokojną gospodynię Rivala; stawała się ona znowu dzieckiem, jakim była w istocie, biegała po pochyłościach, nosiła koszyk na ramieniu, z ręką podniesioną i z twarzą baczną na zachowanie równowagi w niesieniu ciężaru, chodem rytmicznym, jaki Jack widział niegdyś u kobiet bretońskich, przenoszących wodę na głowie w pełnych dzbanach i chcących pogodzić pośpiech — swych kroków z ostrożnością, jakiej wymagał ich ładunek.
Nastała jednak chwila w ciągu dnia, kiedy zmęczenie zmusiło oboje dzieci usiąść na brzegu gaiku, ubarwionego kwiatami dzikiej róży, a trzeszczącego liśćmi zeschłymi....
A wówczas?
Otóż nie, nie powiedzieli sobie nic. Miłość ich nie była tego rodzaju, żeby ją można wyznać i sformułować tak prędko. Pozwolili tajemniczo wieczorowi zapaść na najpiękniejszy sen, jaki mieli w swojem życiu, sen upajający, nagły, wonny, któremu szybko nadchodzący zmierzch jesienny nadał nagle powab serdeczności, oświetlając na
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/531
Ta strona została skorygowana.