Strona:PL A Daudet Jack.djvu/532

Ta strona została skorygowana.

widnokręgu tu i owdzie okna lub progi niewidzialne, które nasuwały myśl o powrocie do mieszkań pełnych istot ukochanych. Ponieważ wiatr był zimny, Cecylia chciała koniecznie zarzucić na szyję Jacka kaptur wełniany, który wzięła z sobą. Łagodność materyi, jej ciepło, zapach jako starannie pielęgnowanej ozdoby.... byłto niby pocałunek, pod którym zakochany zbladł.
— Co ci Jacku.... Czy źle ci?
— Ach! nie Cecylio..... Nigdy mi tak dobrze nie było.
Wzięła go za rękę, ale kiedy chciała ją cofnąć, zatrzymał ją z kolei i tak przez chwilę siedzieli w milczeniu z dłonią w dłoń.
I to było wszystko.
Kiedy przyszli na folwark, przybył właśnie doktór. Na podwórzu słychać było jego głos donośny i turkot powozu, który odprzęgali. Świeżość jesiennych wieczorów ma w sobie poezyę, którą Cecylia i Jack uznali, wchodząc do dolnego pokoiku, w którym pałał ogień na wieczerzę. Grube talerze w kwiaty, silny zapach potraw wiejskich, wszystko to przyczyniało się do uwydatnienia prostoty tej uczty, zakończonej rozrzuceniem winogron na stole, wchodzeniem i wychodzeniem do piwnicy i ogólnem kosztowaniem starego i młodego wina. Jack zajęty całkiem Cecylią, która była jego sąsiadką, oświadczył głęboką pogardę dla zakurzonych butelek przynoszonych z piwnicy. Doktór przeciwnie, wyśmienicie oceniał doskonały ten zwyczaj odbywania uczty