Niestety! dla czegóż po tych dniach zachwycających musi być jutro? Dla czego życie musi rozbudzić nas! Jack wiedział, że kocha Cecylię, ale czuł jednocześnie, że miłość ta skazywała go na wszystkie cierpienia. Ona była dla niego zbyt wysoko, a jakkolwiek żyjąc przy jej boku, zmienił się bardzo, jakkolwiek zrzucił z siebie cokolwiek twardej skorupy, czuł się jednak niegodnym pięknej bogini, która go tak przekształciła. Sama ta myśl, że młoda dziewczyna może zgadnąć jego miłość, w kłopot go wprowadzała. Zresztą powracał do zdrowia, zaczynał się wstydzić długich godzin swojej bezczynności w aptece. Cecylia była tak dzielna, tak pracowita! Cóżby ona sobie pomyślała o nim, gdyby tak dłużej pozostawał? Bądź co bądź trzeba się było oddalić.
Pewnego poranku wszedł do Rivala, aby mu podziękować i powiedzieć o swojem postanowieniu.
— Masz słuszność, odrzekł mu poczciwiec, jesteś teraz silny, masz się dobrze, trzeba pracować..... Z książeczką, którą masz, łatwo znajdziesz robotę. Nastąpiła chwila milczenia. Jack czuł się bardzo wzruszonym, a także zakłopotanym szczególniejszą uwagą, z jaką Rivals weń się wpatrywał.
— Nie masz mi nic do powiedzenia? zapytał nagle doktór.
Jack zczerwieniwszy się, zmięszany odpowiedział:
— Ależ nie, panie Rivals.
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/534
Ta strona została skorygowana.