Strona:PL A Daudet Jack.djvu/548

Ta strona została skorygowana.

Ale mniejsza o to. Czyż jednak to milczące porozumienie całej okolicy, tak gadatliwej z nałogu i tak lekkomyślnej, nie jest dowodem, że są poczciwi ludzie na tym świecie? Z pomiędzy tych, którzy znali nasze nieszczęście, nie znalazł się nikt, ktoby wobec Cecylii zrobił najmniejszą aluzyę, ktoby wymówił choćby słówko, mogące jej podsunąć domysł o dramacie, który się odegrał przy jej kołysce. To wszakże nie przeszkadzało biednej babce, żeby nie była w ciągłych kłopotach. Obawiała się ona przedewszystkiem pytań dziecięcia, ja podzielałem jej obawy, ale ja miałem nadto przypuszczenia okrutne i głębokie lecz innego rodzaju. Tajemnice dziedziczności są tak straszne! Któż zaręczy, że córka mojej córki nie przyniosła z sobą na świat jakiegoś przerażającego instynktu, tego dziedzictwa występku, które w braku innego majątku zapisują nędznicy dzieciom swoim? Tak jest, mogę powiedzieć tobie Jacku, co znasz ten cud wdzięku i czystości, że ja obawiałem się każdej chwili, żebym nie ujrzał obrazu ojca w tych rysach boskich, żebym w tym czystym głosie nie odnalazł spadku ojcowskiego, powiększonego wszystkimi zasobami kokieteryi kobiecej. Ale jakaż była moja radość, duma nawet, kiedym widział w dziecku doskonalący się, dokładny, usubtelniony obraz jej matki, coś niby jeden z tych portretów, które się robi z pamięci, dodając do nich powab i natężenie żalu. Rozpoznawałem ten uśmiech dobrotliwy i figlarny, te