Strona:PL A Daudet Jack.djvu/572

Ta strona została skorygowana.

małpie albo zastępcy, bójki przy wyjściu, nowozaciężni opłacający wstępne, przesiadywanie w kunach, pocieszeniach, w minach pieprznych, miały w Jacku widza obojętnego, który nie dzielił wraz z innymi ani radości, ani nienawiści. Nie słyszał on ani skarg głuchych, ani ryków, rozruchów na tem wielkiem przedmieściu, ginącem jak Ghetto w mieście wspaniałem i odbijające swemi łachmanami cały blask zbytku, który je otaczał.... Nie słyszał teoryj socyalistycznych, które nędza podszeptuje wydziedziczonym a żyjącym zbyt blizko tych, którzy posiadają, ażeby nie pragnąć powszechnego przewrotu, co w jednej chwili zmienia ich najniższe położenie. Historya i polityka, wykładane na cynkowym stoliku przez Szramę, wielkiego Ludwika albo Franciszka Butelkę, również go nie rozgrzewały jak pomięszane z historyą zeszyty groszowe, dramata lub romanse Dumasa, których wszyscy bohaterowie wychodzą z Ambigu. Nie powiem, żeby towarzysze czuli przyjaźń dla niego, ale go szanowali.
Na pierwsze żarty, zbyt silne, odpowiedział spojrzeniem tak jasnem, spojrzeniem blondyna, ostrem i stanowczem, które żartownisiów do milczenia zmusiło; a nadto wiedziano, że przychodził od giserów, których bójki sławne są wśród mechaników.
W oczach mężczyzn wystarczało to, ażeby go uczynić prawie sympatycznym; w oczach kobiet posiadał on inny powab, a mianowicie blask, jakim