Strona:PL A Daudet Jack.djvu/573

Ta strona została skorygowana.

się otaczają ci, którzy kochają i są kochani. Długą elegancką kibicią, wyprostowaną obecnie w skutek natężenia woli, ubraniem starannem, sprawiał on na robotnicach, które czytały Tajemnice Paryża, wrażenie księcia Rudolfa, poszukującego Kwiatu Maryi. Ale biedne dziewczęta daremnie posyłały mu zwiędłe uśmiechy, kiedy przechodził przez ich kącik w pracowni, pełen paplaniny, zawsze ożywiony dramatem jakimś, ponieważ prawie wszystkie miały kochanków w fabryce a związki takie sprowadzały zazdrości, zerwania i ustawiczne zajścia. W chwili śniadania, kiedy na brzegu warsztatu spożywały chudą swą ucztę, zapalały się rozprawy pomiędzy temi stworzeniami, które nie zrzekały się swojej kobiecości, ubierały się do pracowni jakby na bal i na przekór opiłkom żelaznym, kurzowi i brudom zachowywały w swych włosach wstążki, szpilki, błyszczącą resztę kokieteryi.
Wychodząc z fabryki, Jack oddalał się szybko i zawsze sam. Spieszno mu było wrócić do mieszkania, zrzucić bluzę robotnika i zmienić zatrudnienia. Otoczony książkami, podręcznikami szkolnymi, na brzegu których lata dziecinne wiele wspomnień zostawiły, rozpoczynał swe zajęcie wieczorne i za każdą razą dziwił się łatwości, która ztąd pochodziła, że najmniejszy wyraz klasyczny obudzał w nim dawniej wyuczone lekcye. Był on uczeńszym niż sądził. Niekiedy jednakże powstawały niespodziewane trudności pomiędzy