robotnice od Eyssenbecka mogłyby go wziąść za księcia Rudolfa, gdyby go widziały wychodzącego.
Rozkoszny to był dzień, bez godzin, bez minut zapełniony szczęśliwością nieprzerwaną. Cały dom Jacka oczekiwał, przyjmował: piękny ogień zapalony w sali, bukiety na kominku i wesołość doktora i wzruszenie Cecylii, której sama obecność przyjaciela wydobywała na twarz rumieniec przeciągłego pocałunku. Jak niegdyś, kiedy byli dziećmi, tak i teraz odbywał on lekcye w obec niej, a wzrok intelligentny młodej dziewczyny dodawał mu odwagi i pomagał do zrozumienia. Rivals poprawiał zadania tygodniowe, wyjaśniał je, zadawał inne; a nauczyciel był w tej mierze równie odważny jak uczeń, ponieważ to popołudnie niedzielne, z wyjątkiem nieprzewidzianych wizyt, stary lekarz poświęcał wyłącznie prawie na to, ażeby biorąc do ręki książki swojej młodości objaśniać je i robić do nich przypiski na użytek początkującego. Po skończeniu lekcyi, kiedy czas na to pozwalał, wychodzili do lasu, ogołoconego z liści, zwarzonego od mrozu, drżącego i trzeszczącego, w którym biegały przestraszone króliki i wypłoszone sarny bez ochrony.
Była to najpiękniejsza chwila dnia.
Poczciwy doktór, naumyślnie zwalniając kroku, pozwalał się wyprzedzić młodzieży, idącej pod rękę, żywej i zwinnej, dręczonej zwierzeniami, które żenowała cokolwiek jego dobroduszność
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/576
Ta strona została skorygowana.