z wymaganiami swojej nowej pozycyi, wynajął na szkaradnym przesmyku Dwunastu-Domów korzystnie wyglądający, z tak piękną kratą na ulicę Montaigne budynek, opuszczony po tylko co upadłej końskiej fotografii, gdyż konie nie chciały wchodzić do tej kloaki.
Nowo założonemu pensyonatowi można było zarzucić brak szyb w oknach, lecz tylko tymczasowo, gdyż fotografowie obiecywali Moronvalowi blizkie wywłaszczenie na mniemaną drogę w tej dzielnicy miasta, poprzerzynanej już tyloma niedokończonemi ulicami.
Miał przechodzić tamtędy bulwar, projekt już był oddany do rozpatrzenia; łatwo pojąć, ile zamięszania sprawiła nadzieja wynagrodzenia w instalacyi Moronvala. Niech sobie sypialnia będzie wilgotna, niech sala rekreacyjna w lecie dojdzie do temperatury oranżeryi, wszystko to było niczem. Pozostawoło tylko podpisać długi kontrakt, wywiesić nad drzwiami ogromną złoconą tablicę i czekać.
Od dwudziestu lat, iluż paryżanów zmarnowało swoje zdolności, majątek i życie w tej gorączce oczekiwania!.... Do obłędu doprowadzała ona Moronvala. Wychowanie uczniów, ich dobrobyt i tym podobne względy najmniej go odtąd obchodziły. Gdy potrzeba było nagłych reperacyj, odpowiadał: „To się wkrótce zmieni”. Albo też: „Będziemy tu tylko przez dwa miesiące.”
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.