Strona:PL A Daudet Jack.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

Były to fantastyczne projekta, oparte na wygórowanej sumie wywłaszczenia. Miał on dalej prowadzić swoje interesa z „ciepłemi krajami”, na wyższą skalę, wytworzyć zakład zbytkowny, cywilizujący i korzystny. Oczekując na to, zaniedbał gimnazyum, wyczerpywał się w bezużytecznem bieganiu, i za każdym razem, gdy powrócił, zapytywał:
— Cóż? przychodzili o wywłaszczenie?...
Nie. I ciągle nie.
Czemu się ociągali?
Poznał nareszcie, że go oszukano, a w popędliwej i słabej naturze ociężałego kreola zniechęcenie zamieniło się tylko w nikczemność. Nikt nie dozorował uczniów. Pilnowano tylko, ażeby szli wcześnie spać, dla oszczędzenia opału i światła. Więcej niczego od nich nie wymagano.
Dzień podzielony był na godziny klasowe, nieokreślone, nieoznaczone, zależące od kaprysu dyrektora, i na różnego rodzaju polecenia, któremi obarczał dzieci dla osobistej posługi.
Z początku więksi uczniowie chodzili na kursa do jakiegoś liceum. Lecz później skasowano ten wydatek, chociaż utrzymywano go w rejestrach kwartalnej zapłaty.
Alboż to prywatni nanczyciele nie mogli korzystnie zaprowadzić uniwersyteckiej rutyny? Więc Moronval otoczył się swojemi staremi znajomymi z kawiarni, doktorem bez dyplomu, poetą bez wydawcy, śpiewakiem nigdzie nieangażo-