strami, zawsze jednakowemi. Doskonale słyszałeś, co się działo w drugim pokoju: śmiechy, stukanie kieliszkami, wołanie garsonów i dzwonki niecierpliwe. Wziąwszy pod uwagę gorącą porę, jaka tam panowała, ogródek wysadzany drzewami w różnych kierunkach, można byłoby mniemać, że się znajdujesz w jakimś obszernym zakładzie kąpielowym. Tutaj tak samo jak w merostwie, gości opanowało z początku bojaźliwe uszanowanie wobec wielkiego nakrytego stołu, przyozdobionego na obu końcach bukietem ze sztucznych pomarańcz, nie prawdopodobnemi sztukateryami, wyrobami cukierniczymi, różowymi i zielonymi, co wszystko od wieków stało niewzruszone, przygotowane na ustawiczne wesela, upstrzone przez całą generacyę much, które i teraz tam się sadowiły, pomimo, iż garsonowie machali serwetami.
Oczekując na panią de Barancy, która jakoś nieprzebywała, zajęli miejsca. Małżonek chciał usiąść około swej żony, ale siostra z Nantes powiedziała, że tak się już nie robi, że to nie przystoi, że należy ich posadzić naprzeciw siebie. I tak się stało pod długim sporze, podczas którego stary Belizaryusz, zwracając się do swej nowej synowej, zapytał ją tonem bardzo przykrym:
— No jakże to się robi? Jakżeż to pani zrobiła z panem Weber?
Tak zainterpelowana roznosicielka pieczywa odpowiedziała bardzo spokojnie: że poszła za
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/605
Ta strona została skorygowana.