— Och! tak, tak, wiem dobrze, gdyby ciebie słuchać.....
— Tylko na ten raz.....
Żona opierała się jeszcze przez chwilę z tem oburzeniem, jakie kobieta z ludu, pracująca na równi z mężczyzną, ma przeciw mężczyźnie, który wcale nie pracuje; ale zawsze w końcu ustępowała, a Belizaryusz tryumfalnie odnosił towarzyszowi do jego budy. Wracał bardzo wzruszony.
— No jakże, cóż on tam powiedział?
— Ach! dalibóg aż mi serce się ściska, taką miał minę zrozpaczoną. Powiada, że jeżeli pije, to tylko ze zmartwienia, że nie może znaleźć roboty i że nam jest zawsze na karku.
— A cóż mu przeszkadza znaleźć robotę?
— Powiada, że go nie chcą, ponieważ niema czystego ubrania i że gdyby mógł się tylko ogarnąć trochę.....
— Dziękuję, dosyć ma tego ogarnienia.... A surdut weselny, któryś mu kazał zrobić nic mi nie mówiąc, dla czego on go sprzedał?
Na to nie było odpowiedzi. Mimo to poczciwi ci ludziska zrobili jeszcze wysiłek: kupili Ribarotowi bluzę robotniczą. Pewnego pięknego poranku wyszedł on w bieliznie świeżo upranej, z krawatem zawiązanym przez panią Belizaryuszowę i nie ukazywał się wcale przez cały tydzień, po upływie którego znaleziono go śpiącego w swojej niszy, ogołoconego z większej części ubrania, gdyż w tym kataklizmie ocalił tylko
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/621
Ta strona została skorygowana.